Forum Gildia Muz - Forum Literackie Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jak piszecie?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gildia Muz - Forum Literackie Strona Główna -> Agora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ma_dziow




Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:15, 30 Lip 2009    Temat postu: Jak piszecie?

Mam nadzieję, że to dobre miejsce na zadanie tegp pytania. W razie czego dziewczyny przeniosą
______________

Zastanawiam się, jak piszecie, co was inspiruje i jak powstają Wasze teksty. Czy wasze zainteresowania, hobby, czy praca zawodowa lub marzenia mają wpływ na utwór? Czy pisanie jest czymś, co przychodzi bez problemu, czy może spływa po Was pot, zęby same zgrzytają i szloch rozlega sie po całym pokoju?

Gdzieś czytałam anegdotkę o Wyspiańskim. Zamknął się podobno na trzy dni w swoim gabinecie, nikogo nie wpuszczając i nie otwierając drzwi. Kiedy w końcu wyszedł, był blady, spocony, zmiętoszony i ogólnie wyglądał jak siedem nieszczęść. Na pytanie, co też porabiał przez te trzy dni, odpowiedział: "Tańcowałem na Weselu".

Nie mogę powiedzieć, że tak samo się angażuję jak on, ani nie powiedzą potem o mnie, że "Ma_dziow wielkim wieszczem była". Po prostu lubię pisać. Bez tego źle się czuję i czasem, gdy zaniedbuję swój tekst - mam straszne wyrzuty sumienia.

Kiedys pisałam teksty fandomowe. Skończyłam z tym definitywnie (no, może jeszcze ostal się Trzeci Czarodziej), bo nie umiem opiswać bohaterów, którzy nie są moi. Nie czuję ich i nie potrafię się w nich wgłębić. Dlatego przerzuciłam się na własną pisaninę, bo tam - od początku do końa - kreujesz swój świat. Jest to cholernie trudne, bo stworzyć coś własnego, by miało ręce i nogi, nie porażało głupotą i nie budziło w czytelnikiach napadu śmiechu - jest niezwykle ciężko.

Posłużę się przykładem "Sojuszu" Vil (Vil, moja Muzo, kiedy następny rozdział?!). Stworzyła absolutnie coś wspaniałego i na dodatek wstrzeliła się w moje gusta. Stosunki miedzynarodowe, wojna i dyplomacja. A na dodatek potrafi tak przekazywać emocje, że niemal się je widzi. A ja jej tego cholernie zazdroszczę i płaczę, że ja tak nie umiem. Przy tym oczywiście nie ustrzegła się drobnych błędow w kreowaniu swojego świata, gdzie czytelnik nie miał żadnego punktu odniesienia (na szczęście jej przeszło) Very Happy

Drugim tekstem, który pokochałam za dyplomację, wojsko i walkę wywiadów jest [link widoczny dla zalogowanych] Chauve-Souris na Mirriel. Tym bardziej, że odnosi się do wydarzeń sprzed roku (wojna w Gruzji) i przypomina mi trochę Ludluma.

Nie umiem pisać w sposób, który inni określają "Ech, napiszę sobie byle co, a potem i tak poprawi beta".. Wychodzę z założenia, że skoro ja sama nie dbam o swój tekst, to tym bardziej nie zadba o niego ktoś obcy. Dlatego sama betuję swoje teksty i czasem poprawki zajmują o wiele więcej czasi niż samo napisanie tekstu. Jasne, że nie zawsze uda napisać się coś idealnego, dlatego po Pojedynkach mój - zabrany do warsztatu - tekst rzadko kiedy przypomina pierwotną wersję.

Chyba najłatwiej pisało mi się "Godzinę". Po prostu siadłam i stowrzyłam. Potem jedną z łatwiejszych były "Slowa rzucone na wiatr", do których mam straszny sentyment. Ciągle do nich wracam i płaczę nad smutnym losem żeglarzy.

Są teksty, które mi się przyśniły. Chodziły za mną tak długo, że nie mogłam się od nich uwolnić. Są też teksty, dzięki którym chciałam przekazać coś samej sobie i nie do końca wiem, czy już poznałam odpowiedx, czy wciąż przyjdzie mi jej szukać. To "Opowieść Wigilijna" - najbardziej osobisty tekst i taki "mój". Nie mogłam się pozbierać, kiedy go pisałam. A kiedy go napisałam, poczułam niechęć. Nie wiem, dlaczego, ale rzadko wracam do tego tekstu, choć jest jednym z moich najlepszych.

Zabrałam się za poprawianie "Eurydyki" i 'Była żyła Baba Jaga...'. Jak poprawię, to powysyłam po czasopismach fantastycznych. Może coś z tego będzie...

Jak wy piszecie i co przy tym czujecie?


Ostatnio zmieniony przez ma_dziow dnia Czw 11:17, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Minea
Administrator



Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 18:27, 30 Lip 2009    Temat postu:

Ja nie lubię pisać. Ot, ani się ja przy tym nie relaksuję, a dużo innych rzeczy do zabicia nudy mam i tak. Ale od początku. Ja jestem urodzoną artystką, a gdzie artysta tam i wizje. A wizje jak to wizje, spokoju nie dają. Gdybym mogła wybierać zostałabym reżyserem. Taak, to byłby idealny sposób dla moich wizji. Ale ani sprzętu nie mam, ani ludzi, ani kwalifikacji, ani umiejętności, czyli słowem - jedna wielka beznadzieja. To szukam dalej. Fotografia? Hmm, ciekawie, ciekawie. Dość blisko powiedziałabym, ale ja potrzebuję tego błysku w oczach, gestu, rozwianego włosy który opadałby i podnosił za chwilę, słów i muzyki. A nie tylko uchwyconej sekundy. Idę więc dalej. Rysunek? Czemu nie. Moja mam fenomenalnie maluje to cóż mi szkodzi spróbować. I wychodziło mi, nie powiem. Ale choć być może bardziej przemawiało to do wyobraźni niż zdjęcie, nadal było tylko momentem, chwilą. Komponować muzykę? Nie miałam na to ani ochoty, ani siły, ani ambicji. Poza tym sama mam problemy, kiedy nauczyciel muzyki pyta co chciał na przekazać muzyk tą symfonią, a ja robię wielkie oczy i nie wiem. Zostało więc pisanie, a że od początku swojego istnienia, pisanie chcąc, nie chcąc mi towarzyszyło to zdecydowałam, że okaj, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jest to też jedyny sposób gdzie mogę pokierować wyobraźnią, zdaniem po zdaniu. Od początku do końca.

Raz piszę wiersze, raz coś dłuższego. Zawsze to coś, co mnie nawiedza, a ja muszę znaleźć temu ujście. Uwielbiam pisać w czasie teraźniejszym. 'On robi, on stoi, ona pisze', bo ja mam ten obraz przed oczami i tylko opisuję, co widzę. Kiedyś bardzo lubiłam pisać, ale dziś nie ciągnie mnie do tego jak kiedyś. Piszę raczej z wyrachowania, bo wielu osobom podobają się moje wiersze, a ja lubię kiedy coś mi wychodzi. Nad prozą cały czas pracuję, a że już coraz lepiej się w tym czuję, to co mi szkodzi próbować dalej? Tyle na początek.

Więc, teraz bardziej na temat. Jak piszę? Najczęściej na komputerze. Wygląda to mniej więcej tak, że, aha, chyba mam pomysł. Biorę laptopa i czekam co z tego wyjdzie. Czasami pisze od razu, czasami godzinami, najczęściej nic z tego nie wychodzi. Nie lubię pić podczas pisania, takie bzdury o gorącym kubku czekolady czy kawałku szarlotki do mnie nie trafiają, bo po co się rozpraszać? Muszę natomiast skorzystać z toalety, bo jak już odejdę od laptopa w przypływie weny to już po ptakach. Najpierw piszę wiersz. Potem zastanawiam się, czy jest to pomysł na dłuższą bajkę. I czy ewentualnie chciałabym rozwinąć bohaterów... Jakich potrzebuję warunków? Cisza, cisza, cisza, cisza...
Co mnie inspiruje? Ech, jak już wspominałam. Wizje. Nachodzą mnie i nie chcą puścić.
Na pewno wpływ na owe wizje mają moje doświadczenia. Coś widzę, coś słyszę. A potem sama dorabiam pewne alternatywy, zdania, postaci. Zainteresowania i hobby nie mają raczej nic do rzeczy, a opowiadanie plus marzenia to niebezpieczna mieszanka. Wystarczy na blog.onet.pl poczytać parę takich rozwiązań gdzie fanka jest na koncercie Tokio Hotel, a członkowie zespołu się w niej zakochują. Albo panna Black zostaje przyjęta do Hogwartu gdzie rozpoczyna się przygoda jej życia.
Czy będę pisać z uśmiechem na twarzy czy szlochając w rękaw zależy. może nie tyle od tekstu, ale od weny, zapału.

Co do tekstów...Wiersze lubię dopieszczać, bo uwielbiam w nich tę wieloznaczność. Jedno słowo lub jego brak może przewrócić do góry nogami wszystko i nie lubię ich zmieniać, bez względu czy komuś brzmi lepiej tak czy siak. Prozę natomiast zostawiam betom lub innym do oceny, bo po prostu sama wielu rzeczy nie zauważam i nie mam siły po raz enty przechodzić przez tą samą treść. Z drugiej strony zaś tak się w to wkręcam, że zastanawiam się jak by to wyglądało na scenie i moja obiektywność legnie w gruzach...

Pozdrawiam serdecznie,
Minea.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pokrzywa




Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Pią 0:24, 31 Lip 2009    Temat postu:

Uh, nie lubię twego nauczyciela muzyki. Przecież utwór trzeba słuchać wielokrotnie, by w ogóle go zrozumieć, muzyka ma w sobie coś... innego.

Cóż. Mnie można określić jako wszechstronnie uzdolnioną, ale w żadnej dziedzinie jakoś szczególnie. Bardzo chcę umieć tworzyć muzykę, ale niestety musiałam zaniedbać. Do poezji mam znacznie mniejszy dryg niż do prozy i za mało piszę, by napisać coś konkretnego, raczej na potrzeby zespołu muzycznego. Musi mi to w duszy grać, by stworzyć szkic. Potem muszę go odłożyć i misternie wplatać rymy, rytm i tak dalej, bo przeważnie szkic jest tylko wiązką pojęć.

Jak tworzę? Wyobraźmy sobie, że mamy masę rzeczy do załatwienia. Robota pali się w rękach, biegać trzeba, bo chodzenie zbyt powolne. Życie na trzech cholernie mocnych kawach. I wtedy przychodzi wena i zaczyna znacząco odchrząkiwać.
Ale żeby wena na coś się zdała, trzeba, by był pomysł. Przeważnie jest. Mam ich więcej niż weny. Idą ze wszystkiego, czasami spadają kompletnie z sufitu. Mam kilka, które boję się pisać, bo jeszcze nie umiem właściwie (np. wysłowić przepiękne I Am Tuan Cruachanu).
Najlepiej jest, jak mam codzienne zajęcia i wstaję rano. Kawa, komputer i piąta rano. O to mi chodzi.

Bywały czasy, że nienawidziłam pisania, ale nie byłam w stanie przestać.

Nigdy nie nawiedzają mnie emocje odtekstowe, gdy piszę. Gorzej ze sprawdzaniem, wtedy dopiero gotowa jestem przejąć się historią. A na historię wpływa wiele czynników - piszę to, co mi wpada do głowy, przeważnie jednak można tam zobaczyć tendencje prohipisowskie, prowędrownicze, prowolnościowe i probuntownicze. Niemniej jednak, gdy przejrzałam moje prace, uderzyło mnie, jak bardzo wywlekają mi wszystkie bebechy i jak w gruncie rzeczy jestem monotematyczna. Może nie całkiem mono ale też i nie ma w nich wielkiej różnorodności. Zdałam sobie wtedy sprawę, że tak naprawdę te opowiadania są tylko pozornie różne, a co gorsza, wiedzą lepiej ode mnie. Gdy tak na nie patrzę jako na całość, tworzą mi przerażający, wrogi świat pełen zjaw i upiorów, które wyrażają coś, co jest najgłębiej, chociaż wyglądają przyjaźnie. I zaczęłam zwracać na to uwagę też u innych twórców - z jakiegoś powodu uwielbiamy jednych, nie lubimy innych, chociaż mogą mieć podobny warsztat i styl. Niektórych twórczość żyje jakimś robackim życiem, postacie mijają się na ulicy i uśmiechają do siebie, chociaż pochodzą z kompletnie odmiennych książek.
Tak na dobrą sprawę, gdyby ktoś przejrzał moje opowiadania, pomysły, niezakończone projekty zarówno utworów literackich, jak i spektakli muzyczno-tanecznych, rysunków... przypuszczam, że uważny obserwator zauważyłby ten świat, który tam się kryje. Mimo wszystko nie lubię pisać o tym, co widać wyraźnie. Ktoś coś knuje albo nie istnieje dla świata. Na pewno jednak będzie poruszone w tym coś paskudnego, chore relacje (szczególnie powtarzający się właściwie wszędzie motyw relacji młodej dziewczyny ze sporo starszym facetem albo deprawacja księży), chore plany, coś nie halo, jakieś obłędy, niejasności, matrixy, półświatki, wędrówki, głębokie poważanie dla obowiązujących praw... nawet w sumie zwyczajnych opowiadaniach typu "Nataszy" pojawia się podróż, nawiązanie do końca świata, dzikie plany. "To, co było" też dzieje się w drodze, też jest obłęd. w "Diable" mamy kobietę podobną do Nataszy, plus księdza, do tego złego księdza, jakieś demoniszcza i taroty. "Będąc statkiem wśród świeczników" to też podróż, obłęd i nie całkiem prawidłowe relacje, nie mówiąc o chociażby konkursowym opowiadaniu "Sami", gdzie obłędy widać aż za dobrze. "Domy z betonu" czyli konkursowe "Siostry" też zawierają wędrówkę, jakieś niedostosowanie, chociaż są luźne. Zdarza mi się też polemizować, przedstawiać w pozytywnym świetle coś podobnego do tego, z czym zawzięcie walczę. Może to próba oswojenia jakiegoś lęku albo coś, nie wiem, na psychologa się nie nadaję.
I sądzę, że u wielu autorów pojawiają się podobne akcje. Z jakiegoś powodu wybieramy taką a nie inną drogę dla postaci, nadajemy takie a nie inne cechy, prowadzimy w ten nie inny sposób. To wynika z czegoś, z czego sami sobie nie zdajemy sprawy.
Owszem, wiadomo, że zawsze wsadzi się do opowiadania coś swojego, nawet bardziej powierzchownie. Bluza bohaterki, problemy z włosami, praca, ulubiony przedmiot w szkole... to czyni postać bliższą, bardziej swojską. Myślę jednak, że najciekawsze są właśnie te głęboko ukryte motywy, które czasem aż za dobrze świadczą o obsesjach autora. Czasami przerażają, jaką zgniliznę człowiek musi nosić w swojej głowie, skoro pisze coś takiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ma_dziow




Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 0:40, 01 Sie 2009    Temat postu:

Poza tym nie zapominajmy, że żeby o czymś pisac, trzeba mieć jakie takie o tym pojęcie.
Zabralam się w końcu za mój stary tekst pojedynkowy z kate - ramą; 'Była, żyła Baba Jaga..." Mam tam dosłonie JEDEN, króciutki akapit o ziołach, które zbiera Hagar. Zamierzam ten wątek trochę rozwinąć i ile ja się namęczyłam czytając tony makulatury o naparstnicach, mniszkach lekarskich, wilczej jagodzie. Z tego całego chłamu prawie nic w opowiadaniu nie będzie, ale wyedukować się było trzeba.

Nawiasem mówiąc, belladoną narkotyzowały się kiedyś Rzymianki. Po kilku owocach powiezie cię kondukt żałobny na cmentarz, bo jest tak trująca. Belladona też kiedyś wchodziła w skład "maści czarownic". Wiedżmy miały erotyczne wizje i wydawało im się, że latają na sabat.

Podczas swojego pisania można się dowiedzieć dużo ciekawych rzeczy. Trochę czasochłonne i frustrujące, ale co przeczytasz, to twoje. I jest satysfakcja.


EDIT:

Konia z rzędem temu, kto mi pomoże znaleźć prawdziwe imię Latającego Holendra. Jakoś się ten statek wcześniej nazywał, prawda?


Ostatnio zmieniony przez ma_dziow dnia Nie 13:59, 02 Sie 2009, w całości zmieniany 13 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gildia Muz - Forum Literackie Strona Główna -> Agora Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin