Forum Gildia Muz - Forum Literackie Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[M] Będąc statkiem wśród świeczników

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gildia Muz - Forum Literackie Strona Główna -> Opowiadania, miniatury, drabble
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pokrzywa




Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Pią 16:56, 05 Gru 2008    Temat postu: [M] Będąc statkiem wśród świeczników

Konkursowe, wiersz być w tym musiał, a wiem, że Minea nie lubi wplatania nieswoich twórczości w opowiadanie : P
Tak czy inaczej konkurs przegrałam, miniaturę starałam się poprawić.
Ultrakrótkie.

______________________________


Wydęte karawele o żaglach z czerwonych motyli,
pachnące cynamonem, pieprzem i imbirem.
upływają po morzach mosiężnych, a w tyle
delfiny ciągną - jak antyczne liry.
Jacyż na rafach zdobywcy
odlani z płynnego złota
w pieśniach wysmukłych jak skrzypce,
z puszystym wejrzeniem kota?

A zawsze tak samo daleko
dzwonią na widnokręgu
maleńkie archipelagi,
które dosięgnąć ręką.


Stoję na rufie i patrzę na miejsce, gdzie utonęło ciało mojego ojca. Tak kończymy my, żeglarze, jeśli umrzemy na środku oceanu. Prawdopodobnie i ja tak skończę, jego jedyne dziecko, które nie spełniło jego oczekiwań. Starałam się. Na nic. Kontynuowałam jego pasję, uczyłam się pilnie, ale cały czas byłam dziewczynką. Każdego wieczoru modliłam się do Boga, żebym następnego dnia obudziła się chłopcem. I co rano biegłam do lustra, sprawdzić, czy stamtąd nie spojrzą na mnie zielone oczy osadzone w chłopięcej buzi, a później w twarzy młodzieńca. Niestety, Bóg nie słucha śmiertelników.
Patrzę na fale. Gdzieś tam, nie sposób poznać gdzie, opada na dno stary kapitan. Tonął, utkwiwszy martwe oczy w naszych skośnych żaglach, wydętych przez wiatr, wyglądających jak brzuch głodomora.

Maleńkie archipelagi
zawsze tak samo daleko.


Gdzieś w oddali widać plamki wysepek tak małych, że nie było sensu nawet o nich myśleć, a co dopiero do nich płynąć, narażając się na spotkanie z rafą. Jedyne, co zwrócić może naszą uwagę, to samotny biały albatros, szybujący nad masztem.
Ojciec mawiał, że statek jest mną a ja jestem statkiem. Musiałam sobie to przyswoić, to jego specyficzne wyznanie ojcowskiej miłości.
Nie chcę wracać do kajuty. Tu czuję się dobrze, wśród wilgoci fal i śpiewu delfinów podążających za "Złotą Elizą". Ich pyski uśmiechają się, zdumiewająco przypominając butelki rumu, co wieczór śmiejące się do ojca. Odwzajemniam uśmiech, ale daleko mi do ich radości. Dużo bliżej do pokładu, który miałam szorować.
Jeszcze wczoraj ojciec wspominał moją matkę. Przestrzegał mnie przed zbytnim sentymentalizmem. Twierdził, że jestem do niej podobna, nawet jeśli jej nie znałam. Ona też mnie nie znała. Nigdy o nią nie pytałam, ale wiem, że trzeba było ją zamknąć. Marynarze mówili, że ponoć ojciec ją do tego doprowadził, że to przez niego zaczęła rozmawiać ze ścianami. Nie obchodziło mnie to, co oni gadają. On był nieomylny.
Teraz mówią, że pewnie to matka zemściła się na nim za swój los. Że natchnęła mnie sobą, doprowadzając go do skraju, że Jego stary organizm nie wytrzymał ciągłych trosk, ciągłego napięcia. Zamykam uszy na te głosy. On był niezniszczalny.
Nie reaguję na ich nawoływania. Nadal stoję na rufie i spoglądam na delfiny. Próbuję zgadnąć, gdzie na horyzoncie jest miejsce, w którym ciało ojca opada na chropowatą, kolorową rafę, utkwiwszy spojrzenie w naszych trójkątnych żaglach.

Tylko w hamaku plaży
dziewczynki z miedzi kołyszą
pieśni zgubionych żeglarzy
zarosłych czasem i ciszą.


Ojciec utonął w ołowiowym morzu, a ja mogę tylko boleśniej czuć jego krew w moich żyłach, nawet jeśli nie rozumieliśmy się wcale - jak on z moją matką. Mówił, że jestem zbyt delikatna. Nie mógł zrozumieć mojego uwielbienia dla Daniela i rozmów, jakie co wieczór prowadziliśmy. Byli tak samo starzy, ale Jemu brakowało ciepła. Miał jasną brodę przyprószoną siwizną jak popiołem albo szronem. Był górą lodową. Był wzorem.
Teraz, gdy go nie ma, chciałabym zrobić parę rzeczy, złamać parę zakazów, ale wiem, że nie dam rady. Nawet jeśli teraz ciało ojca opadło na dno i jest szarpane szczękami padlinożernych ryb, ojcowska krew płynie we mnie. Nie wyrzucę z kajuty André, bo On tego nie chciał. Nie rozumiał, że André jest kanibalem.
Jesteś sentymentalna jak twoja matka, mawiał z pogardą. I spoglądał z niepokojem, czy nie wykazuję innych jej cech.
Statek jest tobą i ty jesteś statkiem, dodawał i pozwalał mi całe dnie spędzać z Danielem, nawet jeśli wydawało mu się to dziwne. Przynosił mapy, żebym uczyła się z nich czytać, a później je rysować. Zabierał wtedy André, poskręcanego jak lina, plującego gorącym woskiem, a Daniela stawiał na odrapanym blacie, blisko papieru i patrzył na moją dłoń, dzierżącą ołówek lepiej niż szablę.
Siadał w drugim końcu kajuty i zagłębiał się w myślach. Z biegiem lat jego twarz stawała się bardziej zasępiona, a ilekroć na mnie spojrzał, w jego oczach pojawiało się zaniepokojenie. Wstawał i chodził po pomieszczeniu, zupełnie jakby dręczyła go jakaś zagadka albo dylemat.
Może rozważał, czy mnie nie zabić, póki jeszcze nie sprawiam kłopotów. Patrzył na mnie z mieszaniną żalu i czułości. Na mnie, jego jedyne dziecko, które nie spełniło jego oczekiwań. I na Daniela, emanującego ciepłem, zalewającego pokój miękkim światłem.
Ty zawsze nazywałaś świeczniki, powiedział któregoś razu.
_______________________
Wiersz użyty w opowiadaniu to "Z legend" K. K. Baczyńskiego.


Ostatnio zmieniony przez Pokrzywa dnia Pią 16:56, 05 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Minea
Administrator



Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Śro 23:30, 10 Gru 2008    Temat postu:

To było niesamowite. Wiersz się nie gryzł więc przełknęłam to mężnie. Czytanie tej miniaturki mogę podzielić na kilka części.
Cytat:

Kontynuowałam jego pasję, uczyłam się pilnie, ale cały czas byłam dziewczynką


Miłe zaskoczenie. Świetnie wprowadzasz w ten chłodny i z dystansem nastrój. Jednocześnie tym zdaniem podkreślasz jak ważny był dla dziewczyny ojciec. Choć może te relacje nie były może prawidłowe, bo brak było jakiejkolwiek miłości czy przyjaźni, jedynie respekt i szacunek. Potem wprowadzasz postać Daniela. Intrygujesz. Kim jest ten Daniel? Dlaczego tak ją przyciągał, fascynował? Ledwo dałaś nam ten wątek poruszyłaś następny, była podobna do matki, matka rozmawiała ze ścianami, taka mała dygresja? A może podkreślenie niefortunnego losu? Następnie wróciłaś do śmierci ojca, przypadkowa czy zaplanowana, samobójstwo? Trudno rozszyfrować. Gdzieś w tle nauka, marynarze... A potem jak obuchem w twarz świecznik. Byłam w szoku, nie zrozumiałam. Powiodłam wzorkiem po tytule i bach! Wyszła mi całkiem zgrabna i zupełnie niezobowiązująca pointa w sam raz na koniec. Dlaczego niezobowiązująca? Bo nie przewraca mojej wizji do góry nogami, jedynie dodaje uroku.

Bardzo mi się podobało. Szkoda jedynie, ze tak krótko. Chyba dzięki tobie polubię marynarskie opowieści. Lubię takie nieszczęśliwe losy bohaterów.Błagam, rozwiń to! Toż to sama esencja, gdy to rozwiniesz ... muach! Wielbić cię będę! i choć na początku do twojego stylu nie mogłam się przekonać, stwierdziłam, że Nataszą mnie kupiłaś. I że zobaczymy, zabrałam się za miniaturkę. Teraz zabiorę się za inne twoje teksty. Masz mnie całą.

Pragnę tez serdecznie pogratulować pomysłów. Rzadko się zdarza aby dobry warsztat szedł w parze z dobrym zamysłem. Ty masz naprawdę świetne!

Pozdrawiam, Minea.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pokrzywa




Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Pią 15:31, 12 Gru 2008    Temat postu:

Dzięki ^^
Staram się coś wykombinować dla tego tekstu, ale byle co psuje mi klimat, który bardzo kruchy tu się okazuje. Niemniej jednak pokombinuję, postaram się to jakoś rozwinąć i zobaczę, co wyjdzie. Znając życie będzie to pięćdziesiąt wersji, z których nie będę zadowolona. Ale pomyślę nad jakimś rozwinięciem.
Pomysły w czasie półsnu najlepiej łapać, kiedy myśli lecą jak chcą.
Jeszcze raz dzięki za opinię i popracuję nad tekstem w jakiejś dłuższej wolnej chwili.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ma_dziow




Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 20:13, 03 Sty 2009    Temat postu:

Hmm...
Musiałam wcześniej trafiać na Twoje teksty, musiałam! Tylko że dopiero ten naprawdę mnie ruszył. Lubię takie klimaty. Bardziej od żołnierzy, może zachwycić mnie tylko morze i jgo klimaty

Napisałaś to fantastycznie. Jasne, że przydałoby się doszlifować co poniektóre fragmenty i bardziej konsekwentnie trzymać czasów (gdzieś miałaś tonął, zamiast "tonie". Te "tonie" pasowałoby mi bardziej). Pisałaś ten tekst niezwykle osobiście, przyciągnęłaś czytelnika "bliżej" do bohaterki, ale jenocześnie go tez odepchnęłaś.

Myśli głównej bohaterki brzmią jak zarzut, prawda? Jest to swoista rozmowa z ojcem, którego już nie ma i nie wiem, czy nie lepiej byłoby zrezygnować z trzeciej osoby w stosunku do ojca (zamiast "on", to "ty..."). Ale to już tylko moje czepialstwo.

Stworzyłaś niemal baśniową atmosferę i uchwyciłaś ten króciutki moment, jakim jest przecież wyrzucenie ciała do morza. Bez zbędnego patosu, przeopisywania i "nadrabiania miną". Niewielu to potrafi bez wywołania jęków zgrozy u czytelnika.

Pisz, ćwicz, staraj się. Będą z ciebie ludzie, bo tekst miał potencjał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gildia Muz - Forum Literackie Strona Główna -> Opowiadania, miniatury, drabble Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin